- Czy ty zawsze musisz na mnie podnosić głos? - zapytałam tym razem już nieco łagodniejszym tonem. Nie chciałam go denerwować i narażać siebie na niebezpieczeństwo. Ze strony fizycznej, jak i psychicznej. Nie wytrzymałabym tego po raz kolejny. Byłam za słaba. Jestem za słaba. - Czy nie możemy jak normalne małżeństwo porozmawiać na spokojnie? - dodałam drżącym głosem. Jego postura zbliżała się do mnie powoli. Błagałam w duchu, aby zatrzymał się w połowie drogi ode mnie i zamarł. Nie prosiłam o wiele. Chciałam po prostu móc żyć ze świadomością, że jednym niewłaściwym słowem mogę wszcząć awanturę na wagę II wojny światowej. Jego ruchy to bomby, jego słowa to pociski skierowane wprost na mój płat czołowy. Przemieszczają się powoli w okolice skroni. W końcu słyszę strzał. Opadam.
- My jesteśmy przecież normalnym małżeństwem. - mówił sycząc. Jego twarz odznaczała się w barwie ciemności. Mogłam idealnie dostrzec zarysy jego twarzy i błękitne oczy, które kiedyś kochałam całym sercem i uważałam za dar dla mego życia. Teraz odczuwam tę znaczącą różnicę i żałuję, iż tamtego wieczora, przy blasku księżyca, niedaleko brzegu Dunaju powiedziałam mu "tak". - Tylko ty nie potrafisz się dostosować do moich zasad. Gdybyś trzymała się moich reguł tej rozmowy by nie było. - parsknęłam ironicznym śmiechem. Czułam, że on w ogóle nie rozumie sensu wypowiedzianych przez siebie słów. Jakich zasad? Od kiedy małżeństwa mają zasady? Myślałam, że zawsze opierało się to na wzajemnym poszanowaniu, miłości i szczerości. Najwidoczniej się myliłam. On wynalazł nowy etap w małżeństwie: zamiany pary kochających się ludzi w niezdyscyplinowanych uczniów, którzy muszę kierować się w życiu tylko jakimiś numerkami zaczynającymi się od "nie wolno". A ja pobiłam wszystkie rekordy, bo mi nie wolno robić nic, prócz siedzenia w domu. - Z czego się śmiejesz, co? Pogarszasz swoją sytuację. - zbliżył się do mnie dużym krokiem. Poczułam jego oddech blisko mojej klatki piersiowej, a zapach wody kolońskiej roznosił się wokoło. Z jego twarzy pałała nienawiść do mojej osoby. Chora nienawiść, bo noce wyglądały zupełnie inaczej. Wtedy pojawiał się uśmieszek, a do mego ucha kierowały się słodkie słówka. Cham.
- Z czego? Ty się pytasz z czego? Z tego, iż ja, jako "wolna" osoba postawiłam się tobie, panu i władcy mojego świata, a teraz dostaję za to opieprz. Z tego się właśnie śmieję. Że żyję jak w kolonii karnej. Nic nie mogę zrobić, nic nie mogę zobaczyć, nic nie mogę dotknąć bez twojej zgody!
- Robię to dla twojego dobra, Aimee. Nie chcę, abyś spotykała się ludźmi z niższej strefy. Chcę, żebyś była taka jak ja. Miała postawione swoje cele i je spełniała.
- Ty sobie chyba żartujesz! - obróciłam się od niego i miałam już wyjść, ale on złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Poczułam przeszywający całe przedramię ból. - Możesz mnie puścić?
- Nie. - odparł z ty m drwiącym uśmieszkiem na twarzy. - Moja kobieta nie będzie mi się sprzeciwiać.
- Jestem twoją kobietą tylko wtedy, kiedy jesteś napalony.
- Nie, jesteś moją kobietą przez całe życie. I zapamiętaj, jesteś w moim domu, gdzie panują moje zasady. Dopóki tu mieszkasz będziesz robiła to, co ja ci każę. - wyrwałam się z jego uścisku.
- W takim razie ja się stąd wyniosę. - powiedziałam z założonymi rękoma.
- Nie ma nawet takiej opcji - potrząsnął mną. Z moich oczu pociekły łzy. Bałam się go. Bałam się jego głosu, bałam się jego oddechu, bałam się jego dotyku. Jego całe ciało to mój największy koszmar. - Nie masz prawa mi się sprzeciwiać. Przegięłaś tym razem, rozumiesz? Wcześniej ci darowałem pewne rzeczy, bo byłaś jeszcze młoda, ale teraz? Zapomnij, jesteś już dorosłą kobietą i musisz zachować klasę, której ja cię nauczę. Masz zakaz wychodzenia z domu, jasne? Jutro rano jadę na spotkanie, a ty w tym czasie masz posprzątać, yhy? Po południu przychodzi mój kolega z firmy z żoną, a ty masz zgrywać kochającą mnie kobietę, ale to chyba nie będzie trudne, bo mnie kochasz. Prawda? - zamilkłam. Poczułam, jakby ktoś zaszył moje usta grubą nicią. Nie mogłam nic z nich wydobyć. - Kochasz mnie? - zbliżył się do mnie. Dzieliło nas dosłownie kilka milimetrów. Brzegi jego ust dotykały płatków moich uszu. Dotknął ich, lekko ugryzł. Miałam ochotę zwymiotować. Jego prawa dłoń spoczęła na moim obojczyku. Zataczał na nim niewielkie kółka. - Kochasz? - coraz mocniej go dotykał. W końcu, zaczął się zniżać..błądził swoimi ruchami coraz niżej..Nie mogłem do tego dopuścić.
- Kocham. - powiedziałam zdecydowanie, chociaż nie było to prawdą. - Kocham cię najmocniej na świecie. - uśmiechnął się szeroko. Oto mu chodziło. Aby mnie poniżyć. Zniżyć do jego poziomu. On doskonale znał prawdę i wiedział, ile będzie mnie kosztowało kłamstwo. Ile bólu.
* * *
Następnego dnia obudził mnie dzwonek telefonu. Ostra muzyka, ciężkie brzmienia. Zupełnie nie pasowały do mojego stylu. Czy ktoś mi grzebał w komórce? Sięgnęłam po urządzenie, jednak nie dostrzegłam na nim żadnej wiadomości. Zeszłam po schodach na dół i zobaczyłam, iż iPhone Tom'a leży na stoliku kawowym.
Kretyn.
To on wydzwaniał. Spojrzałam na ekran. Jego matka.
Zołza.
Nie miałam zamiaru odbierać. Na dobrą sprawę była jeszcze gorsza niż on. Samolubna, gardząca słabszymi i biedniejszymi. Mnie też na początku nie akceptowała. Potem już musiałam to znieść, ale chyba ucieszyła się na widok tego, co zrobił ze mną jej synek. Poddaną jego władzy. Człowieka bez praw. Niewolnicą własnego życia.
Obeszłam cały dom i doszłam do wniosku, że Tom'a nigdzie nie ma. Mieszkaliśmy na zupełnym odludziu, jakieś pięć kilometrów od Wiednia, wokół majestatycznego pogórza. Mieliśmy doskonały
widok na góry. Z okna naszej sypialni można było dostrzec nawet jedną ze skoczni. Często, kiedy on gdzieś wychodził siadałam na parapecie i przyglądałam się tym ludziom. Szczęśliwym ludziom. Jednoczącymi się ze sobą. Też chciałabym kiedyś tam być. Poczuć się wolna i szczęśliwa, jak oni.
Zdecydowałam, że to jedyna szansa. Cóż, chyba zjesz sobie obiadek sam, Tom. Wbiegłam do pokoju i wyciągnęłam z ogromnej szafy wszystkie możliwe walizki. Ułożyłam je otwarte na łóżku i zaczęłam wkładać do nich wszystkie możliwe ubrania. Następnie przeszłam do łazienki i wszystkich kosmetyków. Zabrałam również moją gitarę.
Pewnym krokiem opuściłam mieszkanie i ruszyłam przed siebie.Poczułam się wolno i niezależna. Poczułam się jak księżniczka, która uciekła z zamku. W długiej sukni biegnąca przed siebie w tym ciemnym świecie. Dopiero wtedy, kiedy wyrzuciłam klucze do pobliskiego stawku, zorientowałam się, że nie mam gdzie się podziać.
---------------------------------------------------------------------------------
Mamy za sobą już prolog. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Nie ma zbyt dużo elementów dot. skoków, ale potem to się zmieni. :)
Zapraszam do komentowania^^
Co prawda prolog oceniałm już we wstępie, ale jeszcze raz napisze ze jest wspaniały ;)
OdpowiedzUsuńNie wątpię w to, że akcja będzie się rozwijać... :)
Bardzo ciekawią mnie dalsze losy bohaterów :)))
Pozdrawiam!
Buziaki :*
Już jestem ♥
OdpowiedzUsuńO jejku, kochana, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak ja tęskniłam za twoją twórczością. Piszesz cudownie! Uwierz mi, ale poczułam się przy tobie po prostu jak takie beztalencie. Czy prolog mi się podoba? Oczywiście, i to baaardzo ^^ Intrygujący początek i jestem pewna, że wiele się wydarzy, skoro jeszcze dojdą do tego wszystkiego elementy skoków... Jestem ciekawa, co dla nas dalej przygotujesz ♥
Dziękuję przy okazji za wizytę w moich skromnych progach :)
Buziaki :**
Świetny początek ! :)) Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
difficulmoments.blogspot.com
scusa-ma-ancora-ti-amo.blogspot.com
Przyznam szczerze, że byłam kompletnie zaskoczona, gdy zobaczyłam, że zrobiłaś wielki powrót na bloggera! Dziewczyno, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo tęskniłam za Twoim pisaniem ^^
OdpowiedzUsuńProlog.. No cóż, zawsze byłam pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu i nic w tej kwestii się nie zmieniło. To coś wyżej jest cudowne i kupiło mnie w stu procentach ;)
Życzę dużo, dużo, dużo weny, buźka! ;*
PS. nie znikaj nam już na tak długo nigdy więcej ^^
Ostatnim fragmentem, żeś mnie zaciekawiła, nie ma innej opcji- zostaję! :D
OdpowiedzUsuńJaki ten Tom jest ładnie mówiąc bezczelny! Jak można robić dziewczynie, podobno takiej którą się 'kocha' takie rzeczy? Odpowiedź jest oczywiście jedne- nie można.
Współczuję oczywiście Aimee, ale na jej miejscu to byłabym szczęśliwa nocując nawet na dworcu :) Ale mam przeczucia, że pójdzie na skocznie, tam spotka jakiegoś skoczka, który ją na jedną noc, czy kilka, przygarnie do siebie :') Taaa i byłoby wszyściusieńko super, gdyby nie ten bydlak. Bo on na pewno ma zamiar jej szukać, w szczególności, jeśli jest kimś ważnym... No ale to się okaże później ;)
Czekam więc bardzo na następny (tylko, że we wtorek jadę na obóz harcerski i nie będę miała neta :/) więc odezwę się dopiero po LGP... :)
Zapraszam także do mnie, na kolejny rozdział historii Petera! ;) Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz swoją opinię w komentarzu :)
http://tylko-na-ciebie.blogspot.com/
Pozdrawiam i miłych wakacji ;)
Świetny!!!
OdpowiedzUsuńNa pewno zostaję, już daję do obserwowanych, żeby nic nie przegapić.
Pisz szybko, nie mogę się doczekać ;p
Pozdrawiam i zapraszam do siebie. Coś dla fanatyków siatkówki :)
http://gdy-zapada-noc-szukajmy-slonca-krainy.blogspot.com/
Zaintrygowałaś mnie! Jak dalej potoczy się ta historia? Jestem ciekawa i czekam na rozdział pierwszy ;D
OdpowiedzUsuńBuziaki ;**
British Lady
Witam, Kochana. ;*
OdpowiedzUsuńOjej, a ja się o Ciebie martwiłam. :( Brakowało mi Ciebie oraz Twojej twórczości, toteż Twój powrót do pisania cieszy mnie podwójnie. ;))
Strasznie mi się podoba prolog, który dla nas przygotowałaś.
Jest niesamowitym zwiastunek przed tym, co dopiero nadejdzie. Czuję, że będzie się działo i to duuuużo działo. ^^
Zaintrygowałaś mnie, a i również nieludzko zaintrygowałaś! Bohaterowie też są fajni, zatem czego chcieć więcej?
Cudo. ♥
Byłaby możliwość, abyś informowała mnie o nowościach? :)
Buziaczki. ;*
Intrygujący początek, z całą pewnością. Temat dość trudny, ciężki do opisania, wyczerpujący dla autora.
OdpowiedzUsuńZobaczymy, co będzie dalej i rozwiniesz wszystko. Czekam na pierwszy rozdział. Mogłabyś mnie informować?
Zapraszam też do siebie, ale myślę, że nadrabianie tych moich rozdziałów nie jest kuszące. Niedługo kończę swoją przygodę z bloggerem w roli autorki i zostanę jedynie czytelniczką.
Zuzek, katjakofler.blogspot.com
Witaj, tutaj Annie Kannie, autorka bloga katjakofler. blogspot.com :)
UsuńRuszam z nową historię, mam nadzieję, że wlpadniesz :)
http://melissamolier.blogspot.com/
O nieee, jaka jestem głupia xD Dopiero po przeczytaniu połowy zorientowałam się jej mężem nie jest Michael, brawo ja. Prolog na prawdę wciągający i przyjemnie się go czytało. Z niecierpliwościa czekam na pierwszy rozdział ;*
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńZapraszałaś, więc znalazłam chwilę i wpadłam ;)
Prolog cudowny, więc całe opowiadanie pewnie też takie będzie.
Zaintrygowało mnie i chciałabym rozwiać kilka tajemnic, które ułożyły się w mojej głowie.
Widzę Michaela jako bohatera, więc tym bardziej jestem na tak!
Czekam na jedynkę i buziaki ;*
Jestem! ;) W końcu dotarłam, przepraszam za spóźnienie. ;))
OdpowiedzUsuńProlog fantastyczny! ♥
Aimee postąpiła najlepiej jak tylko mogła.
Zostawiła tego bydlaka.
Mężczyzna, który podnosi rękę na kobietę, który pastwi się nad kobietą jest nikim. Nie ma usprawiedliwienia na bicie, poniżanie i dręczenie kobiety, z którą się jest. Kobiety, którą teoretycznie się kocha. Tylko czy można mówić o miłości, kiedy między murami domu, wspólnego domu, dochodzi do sadyzmu?
Aimee postąpiła bardzo dobrze.
Znalazła w sobie wiele odwagi. Odwagi, której nie miałoby wiele kobiet. Za to właśnie chylę czoła.
Zastanawiam się tylko... dokąd pójdzie. :(
Prolog bajeczny! Intrygujący, treściwy i wgl wspaniały! ♥
Jeśli kolejne rozdziały będą takie same, to możesz być pewna, że będę częstym gościem. Zdecydowanie. :))
Czekam na jedynkę! ♥
Buziaki! :*
PS Zapraszam do siebie:
http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com/
;)
Jestem!
OdpowiedzUsuńProlog niesamowicie wciągający! Już mi się podoba...
Jestem strasznie ciekawa co tam dalej wyniknie. Współczuję Aimee takiego męża. Boże nie wyobrażam sobie życia z takim człowiekiem i jak widać bohaterka także. Dobrze zrobiła! Należało mu się, w końcu nie po to ślubowałam mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską żeby stać się niewolnicą...
Ale im zazdroszczę takiego widoku z okna... Ups. Chyba się rozmarzyłam :P
A więc, prolog genialny i wciągający. Czekam na więcej.
Weny życzę i myślę, że będziesz informować :)
W wolnej chwili zapraszam do mnie :*
Pozdrawiam!
Witaj,
OdpowiedzUsuńU mnie pierwszy rozdział opowieści o Melissie.
melissamolier.blogspot.com
Zapraszam :*
Hej kochana, zapraszam na jedenastkę :**
OdpowiedzUsuńhttp://blue-flares.blogspot.com/2015/07/rozdzia-jedenasty.html
Witam i informuję, że zostałaś nominowana do Liebster Award ;)
OdpowiedzUsuńPytanka u mnie w zakładce Liebster Award.
Pozdrawiam! ;**
http://whenidontwant.blogspot.com/